Pewnego grudniowego popołudnia jeden z naszych kolegów kupił karpia na świąteczny stół, ale po długim namyśle razem z rodziną postanowił że karp nie skończy na patelni tylko daruje mu życie i tak minęły święta,a karp nadal pływał w wanie! W Nowy Rok Mateusz przyjechał z karpiem na łowisko (wybrał łowisko babiczok 2). Lecz zanim go wypuścił postanowił go jakoś szczególnie oznaczyć. Wpadł na pomysł że będzie to dekielek z coca coli z pierwszą literą imienia. pomyślał sobie może kiedyś się jeszcze spotkamy! I tak minęły lata( konkretnie trzy lata) i ów karpik- bo wtedy kiedy go wypuszczał ważył ok.4,5 kg.został złowiony , nie przez właściciela,ale któregoś z naszych kolegów ku zdziwieniu że na płetwie znalazł oznaczenie, które wcześniej opisałem, postanowił się podzielić z nami tą informacją. No- powiem że było to dla nas zaskoczenie że taki karp ze znaczkiem pływał na naszym łowisku, bo u nas nie praktykuje się takich metod znaczenia karpi, my stosujemy metodę porównawczą gdyż praktycznie każdy karp ma swoje szczególne znaki rozpoznawcze takie jak blizny, specyficzny układ łusek bądź ich brak.porównujemy je z naszą bazą danych i w ten sposób jesteśmy w stanie określić ich rozwój i przyrosty. Ale wracając do tematu naszego bohatera po złowieniu i zważeniu okazało się że nasz przypadkowy dzidziuś urósł do sporych wymiarów i waga pokazała grubo ponad 10 kg.! oczywiście po wcześniejszym zabiegu usunięcia znaczka i dezynfekcji został wypuszczony na wolność i pływa sobie do dziś czekając na kolejnego szczęściarza, który go złowi. Tym razem bez znaczka,ale z cechą charakterystyczną w postaci dziurki po znaczku między "mieczem"a płetwą grzbietową. Jeśli trafisz na tego gościa to daj nam znać o tym fakcie! Miło byłoby to udokumentować zdjęciem. Będziemy go śledzić.! Poniżej prezentujemy właściciela darowanego karpia i ów znaczek, który już został usunięty.